Pierwsza porządna akcja!
Mam nadzieję, że zaspokoi to naszych
wiernych czytelników w liczbie czterech. Tekst napisany dnia dzisiejszego przez
pande monium, 4 grosze zostały wtrącone przez Zorn.
Początek stycznia. Wszyscy, ale to
wszyscy miło nastawieni po przerwie świątecznej ze
zniecierpliwieniem oczekują ferii zimowych. Są normalnie jak
narkomani na głodzie. Aż ręce im się trzęsą. Takie przekonanie
niosła właśnie z sobą Melania.
-Dzień dobry!- powiedziała do swojej niemiłej sąsiadki, niezwykle uprzejmie zważając na sytuację.
-Dzień dobry!- powiedziała jednocześnie jej siostra Ala i odpowiedziała sąsiadka. Kiedy tylko je ujrzała przestała odśnieżać chodnik i po prostu się patrzyła. Dziewczyny biegły. Miały rozpięte kurtki, wiszące szaliki, kanapki w dłoniach. Śmiesznie brzmiało kiedy mówiły.
-Dzień dobry!- powiedziała do swojej niemiłej sąsiadki, niezwykle uprzejmie zważając na sytuację.
-Dzień dobry!- powiedziała jednocześnie jej siostra Ala i odpowiedziała sąsiadka. Kiedy tylko je ujrzała przestała odśnieżać chodnik i po prostu się patrzyła. Dziewczyny biegły. Miały rozpięte kurtki, wiszące szaliki, kanapki w dłoniach. Śmiesznie brzmiało kiedy mówiły.
Minęły sąsiadkę, biegły drogą, na
szczęście okolica jest bardzo spokojna. Skręciły w łączkę –
skrót.
-Alka poczekaj! Zaraz będę myła
zęby!- obie zaczęły się śmiać Melania trzymała w ręce miętową
gumę do żucia.
Strasznie się spóźniły. Wstały o
7:45 i nie wiadomo jakim cudem już po 10-ciu minutach wybiegały z
domu.
Po 4 minutach były w szkole. Tam Mel
wyrzuciła z siebie potok słów i przytuliła ok. 5 osób.
-Hej -przytulenie- wiem późno
jestem- przytulenie- zaspaliśmy, musiałam biec- przytulenie-
masakra! Nie było dzwonka -przytulenie i dziewczyny pokręciły
głowami (na nie)- Czy to nowa bluzka? - przytulenie.
Istotnie bluzka była nowa bardzo ładny
turkusowy kolor, dekolt rozpinany na guziczki. Cycki Żanety ładnie
w nich wyglądały. Zresztą jej cycki były ładne (i całkiem
spore) więc to nic nadzwyczajnego
-Kurde, chyba obtarłam sobie pięty, nie zdążyłam zawiązać glanów... Ależ się za wami stęskniłam!
-Kurde, chyba obtarłam sobie pięty, nie zdążyłam zawiązać glanów... Ależ się za wami stęskniłam!
Chyba najbardziej za Żanetą, podczas
przerwy widziała się z Leną, zwłaszcza na wspólnych wyprawach
„do psiaków”, jak zwykła mawiać Mel. Były przyjaciółkami od
2 klasy podstawówki, najlepszymi. Milena dołączyła do nich w
drugim półroczu drugiej klasy.
-Chodźmy na lekcję...
-Pierwszy niemiec, może znowu ją zagadamy?
-Nie mówię nie, widzę Milka znowu knujesz te swoje niecne plany...
-Zło wcielone, czuję, że będzie niebezpiecznie. - Żaneta wiedziała o czym mówi.
-O! Patrzcie Klaudia znowu podlizuje się jej ulubionemu panu od wf.- powiedziała Emi,która była w temacie.
-Chodźmy na lekcję...
-Pierwszy niemiec, może znowu ją zagadamy?
-Nie mówię nie, widzę Milka znowu knujesz te swoje niecne plany...
-Zło wcielone, czuję, że będzie niebezpiecznie. - Żaneta wiedziała o czym mówi.
-O! Patrzcie Klaudia znowu podlizuje się jej ulubionemu panu od wf.- powiedziała Emi,która była w temacie.
Była dziewczyną o bystrym
intelekcie. Pochodziła z wielodzietnej rodziny, miała ośmioro
rodzeństwa. Przeciętna, urzekające, głębokie dołeczki w
policzkach, krótkie brązowe włosy, przeciętnej figury. A wracając
do Klaudii to baaardzo skomplikowana sprawa...
Więc Klaudia i pan Andrzej są w
znajomości bliższej niż tylko relacja typu uczeń -nauczyciel. Nie
mówi się o tym oficjalnie, lecz z obserwacji wszystkich koleżanek
Klaudii wynika, że coś ich łączy. Milena mówiła Melanii, że
widziała ich na mieście, gdzie stali i rozmawiali.
W sumie nie należy tego nazywać
„miastem”, miejsce gdzie mieszkały Melania i Milena było
najzwyczajniej w świecie miasteczkiem- obie lubiły tą nazwę.
Wręcz wioską z prawami miejskimi. Wokół miejscowości było wiele
wiosek, w nich mieszkały m. in. Żaneta i Emilia. Nikomu to nie
przeszkadzało no może wtedy gdy dziewczyny chciały się spotkać
trzeba było zorganizować dojazdy. Miasteczko malutkie może ze trzy
małe sklepy odzieżowe, 1 supermarket (ukochana Biedronka wszystkich
uczniów, wybudowana ku ich uciesze kilka kroków od szkoły. )Jeden
dosyć spory i kilka małych sklepów spożywczych oraz ulubione
miejsce Melanii i Mileny ,czyli schronisko. 3 szkoły: podstawówka z
gimnazjum (tam chodziły) gimnazjum z liceum i samo liceum.
Klaudia to całkiem ładna dziewczyna,
pół szkoły zazdrościło jej super-długich szczupłych nóg.
Figura dość zgrabna, od patrzenia na twarz się nie ślepło, czyli
może być.Cóż była dziewczyną dla tych którzy lubią puste, nie
do końca rozgarnięte lale. Pan Andrzej- żaden uczeń nie mówił
do niego po nazwisku. Krótko mówiąc najpiękniejszy to on nie
był... Łysy (zawsze nosił czapkę z daszkiem, być może z powodu
swej łysiny), lekka nadwaga, niski, łydki przypominały świńskie
kopytka. Nie wiadomo co ją do niego skusiło.
-Naprawdę jeszcze jej to nie znudziło?- Lena była wręcz rozgoryczona
-Wiesz może to jak dziwnie patrzą się z tego powodu na nią inni jej się podoba...- Żaneta potrafiła knuć najdziwniejsze teorie spiskowe.
-Ja tam nie wiem... Nie wiem też co jej w nim się tak podoba... O! Dzwonek!
Niemiecki, dla Mel był super- łatwy
zawdzięczała to głównie zajęciom pozalekcyjnym z tego języka do
których namówili ją rodzice jakieś 3 lata temu, Lenie szedł
dobrze, ze wszystkich przedmiotów uczyła się bardzo systematycznie
w przeciwieństwie do Mel. Żanecie nieźle, a Emi trochę gorzej,
ale radziła sobie.
Następna lekcja matematyka. Na
niemieckim Żaneta siedziała z Mel, na matematyce Mel z Leną.
Podczas tych dwóch lekcji stwierdziły,
że na wf-ie, który jest kolejną lekcją będą się dokładniej
przyglądały tej nie zwykłej „parze” oraz określiły okres w
którym to się zaczęło. A było to mniej więcej w pierwszych
miesiącach drugiej klasy.
-Mel pośpiesz się! Ile można siedzieć w głupiej łazience?
-Ja się przygotowuje mentalnie i
sikam, czy to ci nie wystarcza?!
-Czemu przygotowujesz się mentalnie
do zwykłego wf do jasnej cholery?!
-Bo to niezwykle brutalny przedmiot,
nie wiesz?
-Ok ale wyłaź już bo nie zdążę
się przebrać.
-Taaa-daaam. Może być?- Zapytała
przyjaciółki o zdanie na temat kitki.
-To to tam tyle robiłaś?! Żartujesz
chyba?
-Nie ,wcale nie i musisz przyznać, że
się udała- Powiedziała Mel z wielkim uśmiechem, dumna z siebie.
-Nienawidzę cię!
-Też cię kocham! You've got the bad
reputation!- Zanuciła piosenkę Bad reputation ,zcoverowaną przez
Acid Drinkers, a Lena zaatakowała ją morderczym spojrzeniem- Turn
yourself around!- nuciła dalej.
Kiedy doszły do hali zadzwonił
dzwonek. Pobiegły się przebrać do szatni, ale w drzwiach wpadły
na kogoś nie znajomego, wyglądał dość młodo, mniej więcej na
ich wiek. Był w słuchawkach, zdjął je, a dziewczyny mogły
wyraźnie usłyszeć „I'm just not your enemy” (co zresztą w tym
wypadku było prawdą) tekst z piosenki ich ulubionego zespołu Bullet
For My Valentine (możecie usłyszeć wchodząc na bloga).
-Kurde Mel wytłumacz też mnie, jesteś przebrana, ja lecę.- Pobiegła zanim ona cokolwiek odpowiedziała.
-Sory, spieszyłyśmy się- zaczęła
z przejęciem tłumaczyć się Melania, podczas gdy chłopak był
całą sytuacją bardziej rozbawiony niż wkurzony.- Zaraz ty się w
ogóle nie gniewasz...
-Ani trochę. Też jesteś fanką
Bullet'u, znaczy tak wnioskuję po twojej koszulce- Była ubrana w
czarne „pumpy” bluzę w takim samym kolorze i białą koszulkę z
ich logo którą dostała pod choinkę od Leny.
-Tak ja i ta która przed chwilą
zostawiła mnie na twoja pastwę. Jesteśmy ich wielkimi fankami. I
ty chyba też, bo sam powiedziałeś „też” więc się tego
spodziewam- Powiedziała wchodząc do środka, on za nią.
-Nom, masz rację, jestem Karol, a ty
Mel, to skrót od?
-Melania. Jesteś nowy w klasie B?-
należy tu dodać, że klasy A i B miały razem wf, dziewczyny
wymieszane klasami oddzielnie od chłopców. One z panem Andrzejem, a
chłopcy z panem Norbertem.
-Tak. Już mnie oprowadzili...
-Czekaj ty wcale nie wyglądasz na
metala.- Brązowe spodnie, koszula w niebieską kratę, fajnie
podkreślała brązowe oczy i włosy tego samego koloru. Był całkiem
przystojny. Ale Melania z całą stanowczością nie była nim
zainteresowana ,gdyż jak stwierdziła mężczyźni to zbyt dziwne
istoty, aby dogadać się z kimś takim jak ona, że już nie wspomni
o tworzeniu z takim cuśkiem związku. Poza tym uważała się za nie
dość dobrą dla innych. Tak więc stwierdziła, że będzie starą
panną i to już teraz, raz na zawsze i to kategorycznie. No i
związki też są dla niej zbyt skomplikowane. Zresztą on jej też
nie okazywał większego zainteresowania, oprócz związku
koleżeńskiego, na który swoją drogą się zapowiadało.
-Nie przepadam za czarnym kolorem...
-Rozumiem, albo się go kocha, albo
nienawidzi.-Uśmiechnęła się.
-Jak z Napoleonem- Roześmiali się.
-Lecę odnieść plecak, zaraz zacznie
się wf.
On pokiwał głową, ona poleciała. Sekundę potem z szatni do przedsionku wyszły wszystkie dziewczyny, chłopcy już tam byli. Z kantorka wyszli nauczyciele. Pana Andrzeja natychmiast obiegły dziewczyny z zapytaniem „W co dzisiaj gramy?”. Odpowiedź, że w siatkę część ucieszyła, ą część zasmuciła. Lena należała do ucieszonych, od zawsze oglądała wszystkie mecze siatkówki, licząc powtórki. Uwielbiała Zaksę. Porzuciła dotychczasowy swój ulubiony klub PGE Skrę na ich rzecz. Z niecierpliwością czekała na pierwszy atak z jej strony,ale albo jej nie wychodziło, albo ktoś źle wystawił, albo w ogóle nie przyjął, albo gra kompletnie się nie kleiła. Musiała się zadowolić przerzutami na drugą stronę.Melania natomiast należała do tych średnio zasmuconych. Gra jej szła, czasem troszkę gorzej, ale szła, natomiast uważała ją za beznadziejną pod względem zasad. Nie podobało się jej to , że po popełnieniu jednego błędu już traciło się punkt. Poza tym dobrze przyjmowała, z wystawami nieco gorzej.
Weszli na halę, którą można byłoby
podzielić na trzy części za pomocą kotar, wedle uznania. Były
to dwie mniejsze części na obrzeżach i jedną większą pośrodku.
Dziewczyny poszły na mniejszą, chłopcy dostali aż dwie. Jak
zawsze.
Rozkładanie siatki. Dziewczyny,
uwzględniając to, że ok. ¾ usiadło i za żadne skarby świata
nie chciało się podnieść, nie radziły sobie. Pan zawołał
chłopaków, przyszło paru, wśród nich znalazł się także Karol.
Pech chciał, że to właśnie jemu przypadło naciąganie siatki,
takim śmiesznym urządzeniem, jakby korbką. Wkręcał to w ciężki
pasek metalu(nie heavy) utrzymujący siatkę i przytwierdzony do
słupa. Był on jednak przytwierdzony tylko na pokrętło, przy
którym wcześniej majstrował wuefista. Ten kawał metalu runął mu
na rękę. Lena usłyszała krzyk, obróciła się.
Za nią stał Karol z krwawiącą
ręką.
Kość wyglądała na nieźle
pogruchotaną.