Strony

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 1.

Schronisko.

To było to miejsce, w którym Milena czuła się najlepiej. Często uważała, że lepiej rozumie zwierzęta aniżeli innych ludzi. Dlatego korzystając z każdej wolnej chwili,kierowała się dość długą drogą do Przytuliska( uważała ,że ta nazwa brzmi o wiele lepiej i cieplej od oschłej nazwy "schronisko") i zaszywała się tam na bardzo długie godziny. Z usmiechem na twarzy wracała myślami do chwil, kiedy dopiero zaczynała tę przygodę. Pierwsze porażki i pierwsze smutki, pierwsze niepowodzenia. Nie od razu było kolorowo. Potrzebowała czas na zaaklimatyzowanie się.
Nowi ludzie, nowe miejsce. Oj,tak łatwo nie było.
Lecz po poru tygodniach wiedziała,co ,gdzie,jak. Wiedziała ,w ktorych boksach są dane zwierzęta, czule i troskliwie opiekowała się psiakami z kwarantanny. Najbardziej żałowała tych staruszków,którzy całe swoje życie przesiedziały w zamknięciu i w ciągłym oczekiwaniu na swojego człowieka. Często zdarzało się tak, że nikt nie przychodził po te iskiereczki ,które z nadejściem nowego człowieka ,świeciły coraz jaśniejszym światłem.
Lecz to światło nie działało. Ludziska nie dostrzegały błagalnego spojrzenia, łapki pomiedzy kratami. Obojętnie podążali wzdłuż następnych boksów, szukając młodego,wesołego i pięknisiego psiaka,który spełniłby ich oczekiwania. Do adopcji szły zazwyczaj  szczenięta, psy do lat 2 i przede wszystkim nieduże zwierzęta. Trzymanie dobermana, owczarka lub psa "powyżej kolan" było niezwykle uciążliwym problemem. Takie słowa najczęściej padały z ust przyszłych właścicieli. Ilekroć Mielna oprowadzała ludzi po schronisku, kładła nacisk na większe psy. Na nich też zależało Lenie. Duże psy były też zazwyczaj stare, co także nie przypadało ludziom do gustu.

Lena jako pierwsza stała się wolontariuszką w Przytulisku z ich klasy. Z czasem, gdy z Melanią były na etapie "zapoznawania" opowiadała jej o zwierzakach. Właściwie nie było by dnia,kiedy by o nich nie mówiła. Mel miała czasem tego dosyć, delikatnie przypominała Lenie o innym świecie.
Inny świat... Dokładnie w takim widziala siebie Milena. Uważała, że nie pasuje do ludzi ze swojego otoczenia,klasy ,szkoły,ulicy. Mówiąc o swym hobby chłopakom, zazwyczaj kończyło się tak samo. Pogardą i atakiem śmiechu z ich strony. Empatia? Wrażliwość? Nie,takich słów nie znali.
Dlatego bardzo ucieszyła się,kiedy poznała Melkę. Nie mogła na zbyt wiele sobie pozwolić, ale ona rozumiała ją najlepiej. Najpierw połączyły je glany, muzyka ,a potem.... zwierzęta. W taki sposób Melania została wolontariuszką. Mel kochała zwierzęta, może nie tak szaleńczo, jak jej przyjaciółka,ale była gotowa na wiele.  Kiedyś we dwie opuściły upragniony wypad z klasą do kina, ponieważ w schronisku miały przybyć wyrzucone, zawinięte w ręcznik, maleńkie szczeniaki.

Oczywiście wszystkie te czynniki sprawiały, że dziewczyny stawały się coraz mniej lubiane. Prawda była taka,że Melania miała więcej koleżanek, ba! W swoim gronie miała także kilku kolegów. Łatwiej jej było nawiązywać kontakty z rówieśnikami, była na ogół miła. Nie to, co Milena. Ta z kolei była bezwzględnie szczera, nie lubiła słodzić. Przez to wiele osób jej nie lubiło.
Wielu ludzi zastanawiało się, jak te dwa skrajne przeciwieństwa się dogadują.  Bywały między nimi sprzeczki, czasem nawet poważne, ale Mel szybko wyciągała rękę na zgodę. Nigdy, ale to przenigdy powodem kłótni i nieporozumień nie były zwierzęta.

Idąc do Przytuliska nie uzgadniały po drodze, która co będzie robić. Każda przed wyjściem miała ustalony cel i zamierzała go zrealizować. Mel zazwyczaj oddawała się kotom, natomiast Lenie frajdę sprawiało przebywanie z psami. Lubiła je wyprowadzać, uczyć podstawowych komend. Często brała wszystkie psy z danego boksu i szła z nimi na wybieg. Biegała razem z nimi, przez co nawet pracownicy schroniska patrzyli na nią z rozbawieniem. Wracając do Melanii, ona z kolei ubóstwiała kociaki. W kociarni przebywała długo, czasem zapominała o Mielnie. Czesała,przytulała ,kochała. Opiekowała się poszkodowanymi kotami, bez oczka, bez łapy. I ta miłość oraz szacunek do każdego gatunku zwierząt,bez względu na wiek ,stan zdrowia, psychikę połączyła je na długi czas.

4 komentarze:

  1. No akcji to tu raczej nie było, ale mówi sie trudno.
    KOTKI OMG! *.* Kocham kotki!
    Nic się nie działo, wiec komentarz nie będzie długi.
    Powiedziałabym biedna milena, ale wiedząc na kim ją wzorujesz to nie powiem tego ^^ Z niej(ciebie) się śmieją, a co ja i moje wampiry mamy powiedzieć? Mnie to dopiero nie lubią, ty mój pieseczku ;) TTo co? Kłócimy się?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznij odróżniać rzeczywistość od fikcji. Powinnaś wiedzieć,czym jest FIKCJA LITERAXKA,mając "tyle" blogów. Nie wszystko o czym piszemy jest zgodne z naszym prawdziwym życiem. Powinnaś w końcu dorosnąć i to zrozumieć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to już nie lubię całej klasy.
    Ja ich nie tylko nie lubię, ja ich uważam za patologicznych półgłówków, którzy posiadają zerowy poziom elekwoncji i subtelnośći.
    Czyli jednym słowem: za idiotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, mówisz o tym od kilkudziesięciu miesięcy.

      Usuń